''Grudniowe podarunki-zwyczaje,tradycje,swietowania,celebrowanie,uswiecenie- otrzymujemy opakowane nie w bibulke i wstazki,ale jako drogie wpomnienia. Jest to miesiac cudow. Oliwa plonaca przez osiem dni,syn Bozy zrodzony w stajence,niewytlumaczalny powrot Swiatla w najdluzsza i najciemniejsza noc roku. Tam,gdzie jest Milosc,zawsze sa cuda. A gdzie sa cuda,jest wielka radosc. Z wdziecznoscia wplatamy zlota nic Radosci w nasza tkanine szczescia. Wreszcie mozemy doswiadczuc cudu,ktory zmienia nasze postrzeganie siebie. Nasza codziennosc. Nasze marzenia. Nasze przeznaczenie. Dni,ktore kiedys nazwalysmy zwyczajnymi,dzis zwiemy swietymi..''
grudzien..,puch sypie sie z nieba,wszystko pokryte biela,domy,drogi,samochody,drzewa...
i nasze slady odcisniete na sniegu..
THIS BLOG IS ABOUT MY DAYS. ... by zanurzać się całym swym istnieniem każdego dnia,by być i rozpieszczać swoje jestestwo na tej ziemi :)
niedziela, 9 grudnia 2012
niedziela, 2 grudnia 2012
''Kazdy z nas ma dwie rzeczy do wyboru:Jestesmy albo pelni milosci..albo pelni leku.''A.Eistein
Dlugo nie pisalam,ba,wypada sie nawet przyznac,ze wcale nie zagladalm. Ciagle obiecuje sobie,ze zrobie to i tamto,ze poczytam,obejrze wiadomosci,wypisze co nieco..Niestety jestesmy na etapie zblizajacego sie malymi kroczkami konca roku. Zatem bardzo,ale to bardzo staram sie,by wszystkie sprawy dotychczas nie zalatwione wlasnie zalatwionymi zostaly. Tymczasem nagromadzilo sie stos papierzysk,wizyt,na ktore nie ma czasu. Nawet wyjscie do urzedu kosztuje mnie sporego wysilku,gdyz to oznacza,iz pozostala czesc dnia spedze w nieustannym biegu,6 godzin snu,zakupy,szkola,gotowanie,odebranie dzieci,praca.I nowy dzien.Gdzie w tym wszystkim znalezc czas na jakiekolwiek formalnosci,na wyjscie do dentysty. I w weekendy czasu malo,bo przeciez chcialoby sie odpoczac,posmiac,spotkac ze znajomymi,tymczasem rozdraznienie wielkie,gdyz juz grudzien,a w mieszkaniu wyglada jak na pobojowisku.Wchodze do domu i potykam sie o zabawki przeroznej wielkosci,ktorymi bawi sie pies,ciagnie je i wynosi na korytarz.Pierwsze co robie,gdy wchodze do domu po pracy,to zbieram zabawki. Malo tego ciagle szukam swojego jednego laczka japonka,ktorego skubaniec chowie gdzies nie wiadomo gdzie. Mamo,nie ma szamponu! slysze krzyk corki,ktora leje szampon litrami,gdyz codziennie uklada sobie wlosy. Westchnelam tylko,jakze mialabym czas na ukladanie wlosow. Jade wiec do sklepu szybkim krokiem lustrujac sklepowe regaly,czego nam potrzeba w domu koniecznie. Zziajana,z rekami do podlogi dzwigam naladowane siatki na siodme pietro.Pol godziny zajmuje mi wyladowanie wszystkiego i ulozenie.W miedzyczasie juz popijam kawe,gdyz zaraz trzeba zajac sie obiadem. Po jakims czasie slysze znow krzyk corki : mamo dlaczego kupilas taki szampon,on jest do niczego,moje wlosy sa wysuszone i nie ma odzywki i zmywacza do paznokci! Fakt,o zmywaczu zapomnialam,a moje paznokcie sa juz w oplakanym stanie. Spogladam do lodowki. Kurcze,nie ma oleju i syropu truskawkowego. Siadam do kuchennego stolu i oddycham spokojnie.Na blacie porozkladane pakunki,ciezkie butelki z woda i mlekiem. -Mamo kupilas platki z miodem i czekolade na chleb? slysze pytanie syna. Nie ,nie kupilam! ale zaraz zapisuje na kartce.Zrobie to jutro,obiecuje,dzis nie dam rady,za poltora godziny ide do pracy.
Wychodze z kuchni,spogladam w lustro.Moje wlosy wymagaja pomalowania,gdzieniegdzie odbia sie zloty odblask. Zakladam maseczke na twarz,trzeba sie ratowac jak sie da. Twarz musi byc wypoczeta.Zwiazuje wlosy,jutro rano,o ile wyspie sie na tyle,by wstac o 8 rano,ide do fryzjera.Postanawiam. Jeszcze odrobienie lekcji.Sluchanie cd,segregowanie zdjec,do ktorego zabieram sie juz od lipca.Nie,zdjecia jeszcze poczekaja.Mysli przeskakuja blyskawicznie.Mamo,gdzie mamy jakis wazon? slysze,wazon? na lodowce,po co ci wazon? dostalam kwiaty..piekny liliowy bukiet roz. Tak piekne.Rozmarzylam sie. Po jakis czasie patrze,a roze stoja w koncie,na lodowce.westchnelam. Za duzy rozgardiasz,za duzy balagan.Zabieram sie zatem za porzadki.
Zauwazylam od jakiegos czasu,ze gdy wypowiadam do moich dzieci zdania po polsku ,patrza na mnie jak na dziwolonga. Co to znaczy? co mowisz? powtarzam wiec jeszcze raz,glosniej,co wyczerpuje moje sily totalnie.Dopiero wtedy rozumieja.Otoz po moich obserwacjach okazuje sie ,ze problemy polskie sa juz tylko polskie,malo istotne,dziwne wrecz,nie juz holenderskie,a baz co badz dzieciaki przebywaja juz dwa lata z samymi Holendrami,pewnie zaczely myslec juz tak jak oni,a oni nie widza sensu w rotrzasaniu kwestii :dlaczego i po co? dlatego wzelkie moje pytania: dlaczego tak zrobiles?czy jestes pewna ze tak ma byc?o ktorej sie to skonczy?zupelnie sa dla nich jakimis pytaniami dziwolonga.Przestaje wiec pytac,jenak zaznaczam,ze wszytkie informacje od nich maja do mnie docierac w sposob prosty,bez skrepowania,szczery,zaufany i na kazdy temat.
czwartek, 8 listopada 2012
Modlitwa sprawila wiecej,niz ten swiat sobie wymarzyl.A.L.Tennyson
Na poczatku bylo Slowo,
a Slowo bylo z Bogiem.
I Slowo bylo Bogiem.
Czy moge,jedno slowo?
Moja gora.
Wyobrazcie sobie oto mnie,skoro swit zrywam sie jak perszing z lozka,zakladam dresy,wlosy zwiazuje w konski ogon (raczej juz mysi po ostatniej wizycie u fryzjera),i pedze,by wdrapac sie na najwieksza gore w okolicy.. Pedze tak dlatego,bo chce zdazyc przed sloncem.. Siedze wiec juz na gorze,wybralam ta posrodku ,wydawala mi sie najbezpieczniesza,gdy sie na nia wdrapywalam.. Naokolo mniejsze lub wieksze skaliki, mniej ostre lub bardziej ostre,z wiekszymi wyzlobieniami i te najzupelniej gladkie..Spasc tutaj oznaczaloby niemale poturbowanie napewno lub, badz co badz utrate life. Siadam sobie,nogi zwisaja mi luzno w dol,dynadam sobie nimi z wrazeniem,ze zaraz buty spadna mi w nieznana przestrzen. Sciagam zatem te buty.
Dlonie podpieram o twarde i chlodne bruzdy. Wciagam powietrze do pluc ,jest takie orzezwiajace o tej wczesnej porze..Slonce juz pojawia sie wysoko na niebie. Na przestrzeni 180 stopni rozposciera sie malowniczo cudowny widok,zielone fale drzew, roznorodne budynki zamieszkale przez ludzi.. A ponad nimi siedze ja..Usmiecham sie z tego faktu raz,drugi,potem jeszcze raz..Spogladam wyzej. Slonce juz nad glowa,chmura jakby na wyciagniecie reki,fakt ze zludzenie... Wdycham wiec powietrze,a wraz z nim cisze switu dnia..Mimochodem,mimo usmiechu zycia,..Teraz w koncu,ty i ja,moge powiedziec wszystko,moge wykrzyczec co mi sie chce...a chce mi sie wyc!
Wyyyyyyyyyyyyyyyyyc,Wyyyyyyyyyyyyyyc,Wyyccccccccccc..! wyje zatem nie do ksiezyca,do ciebie,..chce by to wycie we mnie ulecialo gdzies,rozwalilo mi pluca! Dlaczego wyc?Byc moze z zalem do swiata,do ludzi,do siebie.. Nie wiem..wyc tak poprostu.. wyje wiec...Wyyyyjjjjjeeee!!! Wwwyyyjjjee dluugo!dluuggooooo..
Teraz moge sie usmiechnac..Lzy wysuszone przez slonce,uspokojone spogladaja w cudownie malownicza przestrzen...Powietrze orzezwiajace zapowiada znaczacy dzien w moim zyciu,jedyny taki dzien..juz drugi taki sie nie powtorzy.. Wracam zatem spokonie..Zupelnie swiadoma ..
a Slowo bylo z Bogiem.
I Slowo bylo Bogiem.
Czy moge,jedno slowo?
Moja gora.
Wyobrazcie sobie oto mnie,skoro swit zrywam sie jak perszing z lozka,zakladam dresy,wlosy zwiazuje w konski ogon (raczej juz mysi po ostatniej wizycie u fryzjera),i pedze,by wdrapac sie na najwieksza gore w okolicy.. Pedze tak dlatego,bo chce zdazyc przed sloncem.. Siedze wiec juz na gorze,wybralam ta posrodku ,wydawala mi sie najbezpieczniesza,gdy sie na nia wdrapywalam.. Naokolo mniejsze lub wieksze skaliki, mniej ostre lub bardziej ostre,z wiekszymi wyzlobieniami i te najzupelniej gladkie..Spasc tutaj oznaczaloby niemale poturbowanie napewno lub, badz co badz utrate life. Siadam sobie,nogi zwisaja mi luzno w dol,dynadam sobie nimi z wrazeniem,ze zaraz buty spadna mi w nieznana przestrzen. Sciagam zatem te buty.
Dlonie podpieram o twarde i chlodne bruzdy. Wciagam powietrze do pluc ,jest takie orzezwiajace o tej wczesnej porze..Slonce juz pojawia sie wysoko na niebie. Na przestrzeni 180 stopni rozposciera sie malowniczo cudowny widok,zielone fale drzew, roznorodne budynki zamieszkale przez ludzi.. A ponad nimi siedze ja..Usmiecham sie z tego faktu raz,drugi,potem jeszcze raz..Spogladam wyzej. Slonce juz nad glowa,chmura jakby na wyciagniecie reki,fakt ze zludzenie... Wdycham wiec powietrze,a wraz z nim cisze switu dnia..Mimochodem,mimo usmiechu zycia,..Teraz w koncu,ty i ja,moge powiedziec wszystko,moge wykrzyczec co mi sie chce...a chce mi sie wyc!
Wyyyyyyyyyyyyyyyyyc,Wyyyyyyyyyyyyyyc,Wyyccccccccccc..! wyje zatem nie do ksiezyca,do ciebie,..chce by to wycie we mnie ulecialo gdzies,rozwalilo mi pluca! Dlaczego wyc?Byc moze z zalem do swiata,do ludzi,do siebie.. Nie wiem..wyc tak poprostu.. wyje wiec...Wyyyyjjjjjeeee!!! Wwwyyyjjjee dluugo!dluuggooooo..
Teraz moge sie usmiechnac..Lzy wysuszone przez slonce,uspokojone spogladaja w cudownie malownicza przestrzen...Powietrze orzezwiajace zapowiada znaczacy dzien w moim zyciu,jedyny taki dzien..juz drugi taki sie nie powtorzy.. Wracam zatem spokonie..Zupelnie swiadoma ..
niedziela, 4 listopada 2012
Ide,dzis ide przed siebie..
Gdzie idziesz? pytam .. lecz nie uzyskuje odpowiedzi.
gdzie idziesz? powtarzam,lecz slowa odbijaja sie jak echo wsrod uspionych juz konarow drzew i szelestu jeszcze jesiennych lisci...
Ide.. slysze..lecz nic poza tym..
Ide..dzis ide...przed siebie. i spogladam na wszystkie stony swiata i odbijajacego sie z nich swiatla..
nad glowa niebo pod stopami ziemia
mocne slady zbyt mile do zniesienia
w dolinie rozkoszy w bezkresach pozbawionych granic
otulonych miedzy jednym pocalunkiem a drugim
uspionym zbudzonym rozbudzonym
miedzy roztrzesieniem a spelnieniem
miedzy niebem a ziemia doslownie..
docieramy..wsrod rozkojarzonych iskier
do spojrzenia w sedno namietnosci ...
nie pozbawia nas zludzen ze minie
ze uleci w powietrze zapomniana
gdy w oddechu potrzeby sie zgubi
gdy struny podrazni do wytrzymalosci
niech wiec nie mija niech zlozy swe sluby
ukoronuje zwyciestwem milosci...
nad glowa niebo pod stopami ziemia
i milosc.. jakze niewiele nam trzeba
Josno.
piątek, 2 listopada 2012
''Wszystko znowu zamarza-a miedzy sosnami wiatr szepcze modlitwe.''Riel.
''Listopad po cichu wkrada sie znowu niespodziewanie,zaskakujac nasze zmysly. Nagle,jak zauwazyl angielski poeta Thomas Hood,dwa wieki temu '' nie ma cienia ani swiatla slonecznego,ani motyli,pszczol i owocow,ani lisci,kwiatow i ptakow'', Na zewnatrz srebrnoszare swiatlo podkresla skromny krajobraz. Za zamknietymi drzwiami zolte plomienie ognia oswietlaja Rzeczywistosc..''
''TROSKA O DUSZE- wyobrazmy sobie dbanie o dusze jako dawkowanie poezji kazdego dnia.''
Thomas Moore
''Dusza. Stworzona szostego dnia. Po cherubinach i serafinach. Po ustaleniu zwierzchnictwa,zasad, wladzy,sily,archaniolow i aniolow. Kiedy swiatlo zostalo wywolane z bezkresow ciemnosci. Kiedy ranek i wieczor zostaly rozdzielone. Po przestrzeni i czasie. Po powietrzu,ogniu,wodzie i ziemi. Po tym ,jak slonce,ksiezyc i gwiazdy zostaly zawieszone na niebieskim firmamencie. Po tym ,jak wszechswiat zaczal wirowac. Gdy moc jego zaczela dzialac i Energia zaczela sie ladowac. Po tym ,jak muzyka sfer rozpoczela swoj niebiaski koncert. Po tym,jak zwierz wybiegl na pola i ptaki wzniosly sie w powietrze. Po tym, jak zakwitl ogrod. ..I dopiero,gdy wszystko zostalo przygotowane...dopiero wtedy nastapil moment stworzenia Niesmiertelnej Duszy. Dusza zostal wyslana w swiat Boskim Oddechem,podczas gdy duch smial sie i plakal. Dusza narodzila sie w radosci i bolu. Tchnieta w garsc ziemi. Boskosc miala zyc i poruszac sie w istocie ulepionej z gliny. I tak to wyglada. Sprobuj zrozumiec. To co kobiety i mezczyzni probowali okreslic przez wszystkie wieki. Ale nawet rozum,intelekt,wyobraznia,pasja, poezja,modlitwa,sztuka,seks,piesn i saksofon nie sa w stanie rozwiklac i w pelni odkryc mistycznej natury duszy. Sprobujmy to zrozumiec same...
..Dzisiaj spytaj sie ..co sprawiloby ci przyjemnosc. Pytaj czesto: czego potrzebuje w danej chwili?. Co przyniesie ci spokoj,zadowolenie i szczescie? Moze trzeba zwolnic tempo,pojsc na spacer,przytulic dziecko,poglaskac kota. Przejrzec magazyn. Zadzwonic do siostry. Wyslac zabawna kartke do przyjaciolki. Zdrzemnac sie. Zamowic chinskie jedzenie. Obejrzec ulubiony film. Dobrze sie wyplakac. Polozyc sie wczesniej spac. Marzyc, Fantazjowac, Modlic sie.Co by to bylo,ona ci powie. Pytaj...''
Fragment mojego przewodnika zyciowego:''Twoje wewnetrzne bogactwo.''S.B.Breathnach
''TROSKA O DUSZE- wyobrazmy sobie dbanie o dusze jako dawkowanie poezji kazdego dnia.''
Thomas Moore
''Dusza. Stworzona szostego dnia. Po cherubinach i serafinach. Po ustaleniu zwierzchnictwa,zasad, wladzy,sily,archaniolow i aniolow. Kiedy swiatlo zostalo wywolane z bezkresow ciemnosci. Kiedy ranek i wieczor zostaly rozdzielone. Po przestrzeni i czasie. Po powietrzu,ogniu,wodzie i ziemi. Po tym ,jak slonce,ksiezyc i gwiazdy zostaly zawieszone na niebieskim firmamencie. Po tym ,jak wszechswiat zaczal wirowac. Gdy moc jego zaczela dzialac i Energia zaczela sie ladowac. Po tym ,jak muzyka sfer rozpoczela swoj niebiaski koncert. Po tym,jak zwierz wybiegl na pola i ptaki wzniosly sie w powietrze. Po tym, jak zakwitl ogrod. ..I dopiero,gdy wszystko zostalo przygotowane...dopiero wtedy nastapil moment stworzenia Niesmiertelnej Duszy. Dusza zostal wyslana w swiat Boskim Oddechem,podczas gdy duch smial sie i plakal. Dusza narodzila sie w radosci i bolu. Tchnieta w garsc ziemi. Boskosc miala zyc i poruszac sie w istocie ulepionej z gliny. I tak to wyglada. Sprobuj zrozumiec. To co kobiety i mezczyzni probowali okreslic przez wszystkie wieki. Ale nawet rozum,intelekt,wyobraznia,pasja, poezja,modlitwa,sztuka,seks,piesn i saksofon nie sa w stanie rozwiklac i w pelni odkryc mistycznej natury duszy. Sprobujmy to zrozumiec same...
..Dzisiaj spytaj sie ..co sprawiloby ci przyjemnosc. Pytaj czesto: czego potrzebuje w danej chwili?. Co przyniesie ci spokoj,zadowolenie i szczescie? Moze trzeba zwolnic tempo,pojsc na spacer,przytulic dziecko,poglaskac kota. Przejrzec magazyn. Zadzwonic do siostry. Wyslac zabawna kartke do przyjaciolki. Zdrzemnac sie. Zamowic chinskie jedzenie. Obejrzec ulubiony film. Dobrze sie wyplakac. Polozyc sie wczesniej spac. Marzyc, Fantazjowac, Modlic sie.Co by to bylo,ona ci powie. Pytaj...''
Fragment mojego przewodnika zyciowego:''Twoje wewnetrzne bogactwo.''S.B.Breathnach
niedziela, 28 października 2012
Regenboog prinses te wachten .. wat?
Teczowa ksiezniczka.
Teczowa ksiezniczka oczekuje..czego?
ona wie..promieni slonca fioletowych
czerwonych i niebieskich odcieni
i tanca..oo tak,tanca motyli
by on wzial ja za reke by calowal
by wiele dla siebie znaczyli
i brzasku brzasku pragnienia
by wzial ja w ramiona
i odczuli bol zjednoczenia..
cholera..alez sie ksiezniczka oniesmiela
trzepocze rzesami choc wiele juz zmienic nie zdola
bo on pragnie i z tym pragnieniem ja wola..
:pozwol mi pozwol dotchnac twych ust
pozwol czuc smak twoj bez zbednych slow..
teraz teraz juz..cholera cholera wiecej mi mow..
Teczowa ksiezniczka..
pragnie wiecznosci w milosci
a kiedy lsni na niebie
dla niego, dla ciebie...
cholera jakze ludzi sie snami...
cholera niebo i pieklo miedzy wami..
Josno.
piątek, 26 października 2012
oooo..
Tak to dzis kopiuje swoj wiersz z notatnika,zebralo mi sie jakos tak..
hejka posmutnialy slady na dloniach
posmutnialy wysuszone juz wiatrem rzesy
na nic zdaje sie szept na nic wyteza sluch
w bezkresnych gestach czlowieka
bo wiemy jak to jest po 5 latach po 10 po 15
wspolnie sie odnajdujemy bez bladzenia
bez wchodzenia z buciorami w serca
nagle jeden drugiego nie chce ranic
nagle jeden drugiego rozumie...
Byc moze czas lub nie czas na owe przekory
byc moze do pokonania nasze wybory
oj sultanie obys suknie mial zlota nitka tkana
obys klanial sie klanial swym paniom
w dalekiej drodze jestem
JUZ WIEMOOOO!
wtorek, 23 października 2012
Paulo Coehlo ''...samych siebie poznajemy tylko wtedy, kiedy możemy się przejrzeć w oczach innych ludzi.''
Jestem,choc troche nadal roztrzesiona.Powoli jednak wracam do rzeczywistosci,do mojej rzeczywistosci, ktora dla pozostalych tak czy owak pozostaje fruwaniem w chmurach. Otoz nie potrzeba mi rowera,by unosic sie kilka centymetrow nad ziemia,ba ,nie musze latac samolotem,by dostrzec co mam nad glowa. Tak zawsze dociera do mnie to,co chce przyjac,to,co akceptuje,to co mi sie podoba,co fascynuje,co wprawia w stan radosci..Otoz wiem,ze ile ludzi na swiecie,tyle pomyslow,zdan,roznorodnych opini.. Nie moim zadaniem jest wszystkich rozumiec,akceptowac,tolerowac.Nawet nie mam takiego zamiaru. O dziwo,spotykam naprawde fascynujacych ,radosnych ludzi wokol siebie. To mnie tak zachwyca. To tak,jakby ludzie nawzajem sie uzupelniali. Ktos jest bardziej otwarty,ktos ma wewnetrzne blokady,poszukuje lub pozostaje w swojej otoczce,ktos kto byl dla pozostalych uprzejmy nagle staje sie rozdrazniony,i wlasnie osoba,ktora pozostawala w cieniu nagle uswiadamia mu,ze cos jest nie tak.. Jedno jest pewne,nic mnie juz nie zdziwi na tym swiecie..ba za wyjatkiem wspanialych gestow jakie czlowiek w sobie skrywa,i ktorych tak bardzo broni sie uzywac.. za wyjatkiem cudow,ktore tworzy natura,.Ba,a przeciez czlowiek nalezy do natury,do przyrody,bez niej nie moglby wspolistniec na tym swiecie. Coz zatem nam pozostaje? Obserwowac? uczyc sie tego,do czego dazymy? szczescia w danej chwili..a czlowiek jest istota stadna..moze byc szczesliwy tylko wsrod innych ludzi..zatem zycze sobie,moim kochanym najblizszym i wszystkim wam, byscie na swojej drodze mieli cudownych przyjaciol,ludzi,ktorzy nie tylko wiele krzycza..ale takich,ktorzy spojrza w oczy i powiedza: rozumiem,lub takich ,ktorzy rozsmiesza,gdy widza smutna mine,takich,ktorzy z daleka krzycza: czesc,takich,ktorzy wnosza wiele radosci w ludzkie zycie.. Wtedy kazdy dzien jest weselszy,radosniejszy,szczesliwszy! Toch?
sobota, 6 października 2012
´´Moja radosc,zal,nadzieja,milosc,Wszystkie w jednym kole sie kreca.´´E.Waller
Czasami zaluje,ze ujawnilam sie na blogerze.Wiele osob mnie zna,kojarzy..Nie jest wiec mozliwe,by po ujawnianiu swoich mysli w eterze,wszyscy mnie akecptowali,wszyscy zgadzali sie z moimi ,badz co badz,wciaz zmiennymi odczuciami..Nie jest to mozliwe,tak samo,jak mozliwe nie jest to,by posrod wszystkich tych osob,kazda uwielbiala ,no chocby budyn waniliowy z sokiem porzeczkowym.. Ja uwielbiam,gdyz przypomina mi dziecinstwo..
Dlatego wlasnie,nie moge ujawniac wielu rzeczy zbyt osobistych,choc przydaloby sie zwyklawe wyrzucenie z siebie emocji, nawet przez wypisanie ich.. A pisanie tu wlasnie jest moja odskocznia,oddechem,pamietnikiem,ulga w codziennosci..
´´Moja radosc,zal,nadzieja,milosc ,Wszystkie w jednym kole sie kreca.´´ Edmund Waller
Dzis cos,co mnie poruszylo,wznioslo na wyzyny,co ukazalo inny wymiar swiata,zlota jutrzenke za oknem,dzis to mnie rozwalilo na miliony strzepkow,na miliony malutkich energetycznych strzepkow mnie samej..Najgorsze,ze nie mam ochoty wcale ich pozbierac.. I stoje tak na tym wierzcholku..I z jednej strony widze swe cele,zadania,marzenia..a na okolo tego mnostwo strzepkow mnie samej wibrujacej poza dostrzegalnosc swiata,nie rozbitej,nie smutnej,raczej roztrzesionej.. Otoz ja zwykla dziewczyna,jestem w punkcie takim,ze oto cos dzieje sie bez mojego udzialu. Mimo,ze nie podoba sie to nikomu,mimo to ,ja nie mam na to najmniejszego wplywu ,co badz nie mam ochoty miec,jakby przeznaczenie sie wypelnialo.. I mimo tego,ze otoczenie nie poznaje mnie,nie rozumie i czasem zasmucam wszystkich,pod dzisiejszym zdziwieniem i rozzaleniem ich,odkrywam glebokie zrozumienie,ktore juz wkrotce nastapi..I to mnie tak zadziwia..
Nie potrafie juz zatrzymac tego kola,jestem radosna,szczesliwa,nie chce sie tlumic..
Czy mam za to przepraszac´}
Dlatego wlasnie,nie moge ujawniac wielu rzeczy zbyt osobistych,choc przydaloby sie zwyklawe wyrzucenie z siebie emocji, nawet przez wypisanie ich.. A pisanie tu wlasnie jest moja odskocznia,oddechem,pamietnikiem,ulga w codziennosci..
´´Moja radosc,zal,nadzieja,milosc ,Wszystkie w jednym kole sie kreca.´´ Edmund Waller
Dzis cos,co mnie poruszylo,wznioslo na wyzyny,co ukazalo inny wymiar swiata,zlota jutrzenke za oknem,dzis to mnie rozwalilo na miliony strzepkow,na miliony malutkich energetycznych strzepkow mnie samej..Najgorsze,ze nie mam ochoty wcale ich pozbierac.. I stoje tak na tym wierzcholku..I z jednej strony widze swe cele,zadania,marzenia..a na okolo tego mnostwo strzepkow mnie samej wibrujacej poza dostrzegalnosc swiata,nie rozbitej,nie smutnej,raczej roztrzesionej.. Otoz ja zwykla dziewczyna,jestem w punkcie takim,ze oto cos dzieje sie bez mojego udzialu. Mimo,ze nie podoba sie to nikomu,mimo to ,ja nie mam na to najmniejszego wplywu ,co badz nie mam ochoty miec,jakby przeznaczenie sie wypelnialo.. I mimo tego,ze otoczenie nie poznaje mnie,nie rozumie i czasem zasmucam wszystkich,pod dzisiejszym zdziwieniem i rozzaleniem ich,odkrywam glebokie zrozumienie,ktore juz wkrotce nastapi..I to mnie tak zadziwia..
Nie potrafie juz zatrzymac tego kola,jestem radosna,szczesliwa,nie chce sie tlumic..
Czy mam za to przepraszac´}
wtorek, 25 września 2012
Wywrotki..
Mali wyjechali,postanowilam szybciutko wykorzystac ten czas na cos tworczego i wartosciowego..
Niewiele jednak jest w stanie pobudzic moje wszystkie zmysly ,wywolujac reakcje bezceremonialnej istoty owego przeswiadczenia o zyciu czlowieka w tej danej chwili.
O wielu chwilach tak po prostu nie mysle,na wiele nie zwrcam uwagi,ze niby wazne to co przyjmowac chce.. I szukam wlasnej drogi lub moze wlasciwie juz odpuscilam to cale szukanie,bo doszlam do wniosku,ze moje przeznaczenie sie wypelnia. Jedyne co wabi to natchnienie.. natchnienie madroscia wzbudza w mnie niesamowite doznania, ze wlasnie tak mialo to byc.. o czym nie moglam nawet pomyslec. ;)
Powiedzialabym wywrotki,choc moze wlasciwie chodzi mi o zwyczajowe czterokolkowe wrotki,na ktorych zdieralam kolana i stopy,niewiele czasu pozniej byly rolki.Pedzilam przed siebie,przemiezalam kolejne zakrety i bylam tak szczesliwa,kiedy wiatr platal mi wlosy. Dzis to powraca. Mowie wiec: Trwaj chwilo!
I toast oczywiscie: za spelnienie kazdej chwili!
wtorek, 18 września 2012
Vedic art , popoludniowe leniuchowanie..
Tak jest ,leniuchuje dzis popoludniu,popijam kawe,zajadam ciastka i w miedzy czasie bawie sie w malowanie Vedic art, w malarstwo intuicyjne. Niewiele wiem o malowaniu,wlasciwie nic,wykorzystuje jednak farby pastelowe mojego syna,ktory lubi malowac( i caly osprzet sobie zakupil za wlasne kieszonkowe). Przyznam szczerze ,ze wole kreski olowkowe lub weglikiem. W Vedic Art ujelo mnie jednak to,by malowac bez zastanawiania sie nad kolejnym ruchem reki i mazaniem kresek,a wiec..niech to..
malujmy zamykajac oczy..
1-a moja proba malowania sercem nazwana ''amazing world''.
18.09.2012
.a na koniec jak zwykle ulubione refleksje,ktore nie wiadomo kiedy i skad ,tak poprostu sie pojawiaja:''Znow tyle dni przeminelo,nieodzownie pozostaly ukochanym tchnieniem wiatru,znow wrzesien,nadzwyczajne mysli zmieniaja kolory,ukryte pod zwyczajnoscia chwil, chcialoby sie powiedziec; Tak! Tak! bo serce wyrywa sie oszalale,mimo wszystko,lecz jakze tak? jakze tak mozna ?.. a dlaczego nie,pytasz..alez skolotalo sie serce,alez zagotowala krew,alez nabrzmialy i bardziej czerwone usta sie staly... coz wiec powiesz na to?...obsyp ja liscmi zyjacymi jeszcze,chwyc za dlon,tancz,pragnij , bierz...'' Josno.
malujmy zamykajac oczy..
1-a moja proba malowania sercem nazwana ''amazing world''.
..
18.09.2012
.a na koniec jak zwykle ulubione refleksje,ktore nie wiadomo kiedy i skad ,tak poprostu sie pojawiaja:''Znow tyle dni przeminelo,nieodzownie pozostaly ukochanym tchnieniem wiatru,znow wrzesien,nadzwyczajne mysli zmieniaja kolory,ukryte pod zwyczajnoscia chwil, chcialoby sie powiedziec; Tak! Tak! bo serce wyrywa sie oszalale,mimo wszystko,lecz jakze tak? jakze tak mozna ?.. a dlaczego nie,pytasz..alez skolotalo sie serce,alez zagotowala krew,alez nabrzmialy i bardziej czerwone usta sie staly... coz wiec powiesz na to?...obsyp ja liscmi zyjacymi jeszcze,chwyc za dlon,tancz,pragnij , bierz...'' Josno.
niedziela, 9 września 2012
Nie wolno!!!
'' Hier begint de reis, half geworteld in de aarde, half zwevend in de eindeloze lucht.
Hoe zou het zijn om de berg te zijn?'' Leza Lowitz
Nie wolno mi: narzekac,opuszczac czola ze zmeczenia i znuzenia,bladzic wsrod skolotanych mysli, patrzyc obojetnym wzrokiem, machac na wszystko reka, nie jesc, nie spac, udawac ze nie slysze tego czy owego, przytakiwac ze jest oki, lezec ,lezec bez sil na jakiekolwiek czynnosci,chocby umycie zebow,pic drugiego browara z rzedu bez okazji ..nie wolno mi ! nie wolno! a jednak,kto zabroni? kto zapyta: hej mala co jest? wstawaj! bierz sie za obiad,idz na ciuchowe lowy! Wiec wstaje,umawiam sie z kolezanka,szalejemy na zakupach..Dawno sie tak nie ubawilam.. Pomalowalam wlosy,paznokcie,kupilam pare fajnych nowosci..i rozgladam sie, i wypatruje: Czego? wlasciwie czego tak wypatruje? Czyzby dopadl mnie sens istnienia?
Choc naokolo miliony ludzkich spraw,ile ludzi,tyle pomyslow,tyle charakterow i zdan...
http://youtu.be/MNas1pB94dY
piątek, 7 września 2012
milosc...
Zastanawiam sie jak to jest z ta miloscia? Dlaczego jest taka trudna? Dlaczego czasem zbyt latwa?
Dlaczego tyle nieodkrytych uczuc odslania? Co zrobic ,gdy niemozliwa? Co uczynic,gdy nieobecna jest,a oslania wszystko co czynimy,mowimy i robimy? Milosc... cholerna latawica..cholerna malpa..ktora skacze z serca na serce i rozrywa piersi.,.a my? coz my mozemy uczynic..ludzie,ludzie,ktorzy obawiaja sie dzialan,gestow,slow,ktorzy cofaja dlon w gescie przeproszenia,ktorzy odwracaja wzrok choc szklistym sie staje..Ewentualnie mozemy przyznac,ze milosc doslownie mozna o kant tylka rozbic,ze coz to jest milosc? czy cos wogole takiego istnieje? Zatem mowie zupelnie spokojnie; tak,milosc istnieje.. i jest wszedzie.
Dlaczego tyle nieodkrytych uczuc odslania? Co zrobic ,gdy niemozliwa? Co uczynic,gdy nieobecna jest,a oslania wszystko co czynimy,mowimy i robimy? Milosc... cholerna latawica..cholerna malpa..ktora skacze z serca na serce i rozrywa piersi.,.a my? coz my mozemy uczynic..ludzie,ludzie,ktorzy obawiaja sie dzialan,gestow,slow,ktorzy cofaja dlon w gescie przeproszenia,ktorzy odwracaja wzrok choc szklistym sie staje..Ewentualnie mozemy przyznac,ze milosc doslownie mozna o kant tylka rozbic,ze coz to jest milosc? czy cos wogole takiego istnieje? Zatem mowie zupelnie spokojnie; tak,milosc istnieje.. i jest wszedzie.
środa, 5 września 2012
Jakos po polnocy,jakos przed pierwsza juz,w nocy.. ziewam bezustannie,oczy zmeczone wypatrywaniem ledwo co odrozniaja ksztalty dalej niz jakies metr od siebie..i znow ziewam..nie moge spac nic a nic,ani troche..a rano do pracy..
Odbylismy dzis 4 godzinny maraton walking,na dotlenienie,na pozwiedzanie okolic, na zachwyt nad kwitnacymi kwiatami (jeszcze),latajacymi mewami,plynaca rzeczka i stojaca biernie woda w przepieknych parkowych stawach.. znow ziewam
poza tym..
''no offense
my ze soba czerpiemy przyjaznie
otuleni mga namietnosci
otuleni dotykiem ust
zapomnianym/zapominamy
na wszelkie namietnosci skladamy swe dlonie
swe czola chylimy
w gescie zapomnienia
w niestrudzonym dazeniu do swiata
gdyby dni byly rozkosza
i rozkosza zycie by pozostalo
gdyby nic nam nie brakowalo
nie wiedzielibysmy czym jest malo
a teraz po wszelakich wnioskach
teraz siebie szukamy
ja pozostaje soba w milczeniu
w tworzeniu radosci na tyle
na ile zdolam uniesc czolo
zapomniec nie zdolam lirycznych strun
i w nich nie moge pozostac obojetna
za zbyt szalony skwar ktory spieka usta
za lyk powietrza w plucach
ani przez moment no offense '' Josno.
''w pamieci
herbaciane liscie popoludniowym zarem slonca
na zwyczajnym podmurze ususzone...
zawiniete nici nietrwale juz w dniach ognistych
plomieniami pokruszone..
i pergaminy zbrazowiale niczym nieopisane
pozostaly nie poznane..
dmuchnal zapomniany wiatr tam gdzie zaczynamy
tam gdzie sie trudzimy
rozplynely sie liscie nici i niezapisane pergaminy..'' Josno.
środa, 29 sierpnia 2012
Powracam do pracy,nie chce jednak o tym jeszcze myslec,dlatego niech pozostanie jedna malenka wzmianka..Musialabym jednak zakasac rekawy,lecz ulecialy mi sily niczym powietrze z przebitej dentki..Tak czulam sie ostatnie poltora tygodnia,po moim naswietleniu slonecznym. Objawy,wrecz narkotyczne,drgawki,wstret swiatla,temperatura podwyzszona,zawroty glowy..
I to tylko dlatego,ze tak kocham slonce...Rozkoszowalam sie nim,ba,jeden dzien nad woda. I juz. Udar sloneczny. Nie myslalam,ze dotknie mnie to kiedykolwiek w zyciu przy moim uwielbieniu do slonca,choc wiem,ze uwielbienie nie ma tu nic do rzeczy. Kiedy moje sily byly na miare wleczenia sie z jednej kanapy na druga,smialam sie do rozpuku,ze przez ostatnie dwa lata nagrzewalam cale cialo i wnetrze sloncem i swiatlem,a tu nagle taki kop. Czulam sie jak na detoksie,choc nigdy na nim nie bylam,ale moge sobie wyobrazic podobne doznania,lub co gorsza,choc nie wiem co gorsze, na odtruciu organizmu po kilkudniowym wlewaniu w siebie alkoholu. Jakowe oczywiscie nie mialo miejsca. Ja tylko spacerowalam nad woda!! I jak sie nie smiac,gdy nie robi sie nic szkodliwego dla siebie,a tu wychodzi na to,ze niewinne wypad nad wode,kiedy wcale nie grzalo mocno slonce,konczy sie wlasnie takim efektem. Nadmierne przegrzanie organizmu! JA? Taki zmarzlak,gdzie przy byle wietrze juz czuje gesia skorke na rekach? Nie moglam uwierzyc.
Zeby bylo smieszniej jakies trzy i pol roku temu mialam przemarzniety organizm. Z daleka zawsze od zimna ,a tu nagle zapragnelam,by lal deszcz,by wial wiatr,wszytko jedno,byle tylko bylo odrobine chlodniej.
Dzis z moimi silami ostroznie, jeszcze pozostal bol glowy,a po tej przygodzie mysle,ze chyba chodzi o umiar,o rownowage,o umiarkowanie.
A tu tyle pracy sie rysuje i skad wziasc do niej sily i energie?
''
...jak stapnac stopa w bezbrzezne trawy zycia
jak w nich zanurzyc calkowicie swe cialo
pod mysla wielka pod ideee znaczen unosi sie wielce
nic nie powstrzyma nic nie ujarzmi wiatru
naturalnie musi minac naturalnie znow powroci
w swym ukojeniu..''
wtorek, 14 sierpnia 2012
Palac wersalski i ogrody wersalskie-cz.3.
Ktoz z nas nie chcialby mieszkac w ozlacanym palacu,przechadzac sie po Lustrzanej Sali czy w letnie wieczory spacerowac po rajskich ogrodach. Nie bylabym soba,gdybym nie zamiescila zdjec z Wersalu i pieknych ogrodow. Przepych,bogactwo i piekno. Nie sposob opisac slowami,jakie wrazenie na mnie wywarla ta budowla i park o powierzchni 5440 ha. W tle muzyka operowa m.in. Andre Campra.
Przechadzajac sie po salach mamy do dyspozycji telefony ,w ktorych ustawiamy menu jezyka polskiego ,naciskamy poszczegolny numer sali i oto w jednej chwili otwiera sie przed nami cudowna namiastka historii,ktora warto posluchac.
Sala Lustrzana.
Buty zrobione z garnkow i pokrywek.
A tu juz rajskie grody..
Katedra Notre-Dame.
Palac Wersalski wpisano na liste swiatowego Dziedzictwa i Kultury UNESCO.
Dluuugo pozostana w pamieci,ba..,nie ma co, pewnie juz na zawsze. Zatem zamieszczam choc namiastke tegoz piekna... Miejsce warte zobaczenia,gwarantuje,ze pozytywnie zaskoczy.
Slynna Zlota Brama.
Przechadzajac sie po salach mamy do dyspozycji telefony ,w ktorych ustawiamy menu jezyka polskiego ,naciskamy poszczegolny numer sali i oto w jednej chwili otwiera sie przed nami cudowna namiastka historii,ktora warto posluchac.
Sala Lustrzana.
Buty zrobione z garnkow i pokrywek.
A tu juz rajskie grody..
A na koniec rejs po Sekwanie:
Katedra Notre-Dame.
oraz Wieza Eiffel noca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)