sobota, 7 lipca 2012

Alez leje!




Alez leje!
Znowu mam chwilke,domownicy na nocnej wyprawie,postanowili cala noc warowac przy rzece w nadzieii,ze jakies niesamowicie wielkie okazy polaszcza  sie na malutki zloty haczyk z dryfujacym zdechlym robakiem. Mowa o rybach. Wielkie poswiecenie jak dla mnie, poza tym strasznie leje! Swiata nie widac!
Fakt ,starczylo wytezyc uszy,by odroznic dzwiek lejacej sie strumieniami wody za
oknem. Ocknelam sie z zamyslenia. Jak to teraz jest,ze malolaty urzadzaja sobie w srodku nocy pizama party..pokoj wraz  z kuchnia zdemolowany totalnie,dobrze ,ze chociaz halasu nie ma. Pyskate latorosle umiejetnie zajely sie czyms ,co od czasu do czasu powoduje wybuchy dzwiecznego smiechu.. A niech tam. Niech sie ciesza. Dzien  byl ciezki,ale nie na tyle ciezki, jak ma sie wydawac. Tak naprawde,oprocz tego,ze przebylismy kilka dobrych kilometrow na nogach, to najbardziej udany,radosny i spontaniczny dzien odkad ostatnio pamietam.
Fajnie czasem byc dzieckiem,fajnie smiac sie z powodow,ktore stwarzaja dzieciece sytuacje,spontaniczne zabawy,radosne usmiechy ,podskoki w rytmie muzyki,zwlaszcza,iz ostatnio praca opiewa wszystkie moje czynnosci. Praca dla pieniedzy,praca w domu dla ideii,dla poswiecenia,praca dla perfekcjonizmu,bo jakze daleko nam do idealu. Ech..zapominam pisac,a tak bardzo juz tesknie do bazgrolenia w nicosci,w bezdennych pustkach kartek, w poszukiwaniu korytarzy mysli oswieceniowych swiatelek.. Najchetniej wnioslabym toast przy kieliszku wina za cudowne wizje i marzenia,ktore pra nas do przodu i sprawiaja,ze nam sie chce tak brnac w tym wszystkim i to wszystko robic. No i za milosc oczywiscie. Za namietnosc i tajemnice,ktore wprawiaja nasze serca w drzenie.


Ostatnio pokochalam muzyke Vivaldiego:


http://youtu.be/GRxofEmo3HA


A teraz czas na spanie;dobrej nocy .