wtorek, 25 września 2012

Wywrotki..


Mali wyjechali,postanowilam szybciutko wykorzystac ten czas na cos tworczego i wartosciowego..
Niewiele jednak jest w stanie pobudzic moje wszystkie zmysly ,wywolujac reakcje bezceremonialnej istoty owego przeswiadczenia  o zyciu czlowieka w tej danej chwili.
O wielu chwilach tak po prostu nie mysle,na wiele nie zwrcam uwagi,ze niby wazne to co przyjmowac chce.. I szukam wlasnej drogi lub moze wlasciwie juz odpuscilam to cale szukanie,bo doszlam do wniosku,ze moje przeznaczenie sie wypelnia. Jedyne co wabi to natchnienie.. natchnienie madroscia wzbudza w mnie niesamowite doznania, ze wlasnie tak mialo to byc.. o czym nie moglam nawet pomyslec. ;)








Powiedzialabym wywrotki,choc moze wlasciwie chodzi mi o zwyczajowe czterokolkowe  wrotki,na ktorych zdieralam kolana i stopy,niewiele czasu pozniej byly rolki.Pedzilam przed siebie,przemiezalam kolejne zakrety i bylam tak szczesliwa,kiedy wiatr platal mi wlosy. Dzis to powraca. Mowie  wiec: Trwaj chwilo!



I toast oczywiscie: za spelnienie  kazdej chwili!


wtorek, 18 września 2012

Vedic art , popoludniowe leniuchowanie..

Tak jest ,leniuchuje dzis popoludniu,popijam kawe,zajadam ciastka i w miedzy czasie bawie sie w malowanie Vedic art, w malarstwo intuicyjne. Niewiele wiem o malowaniu,wlasciwie nic,wykorzystuje jednak farby pastelowe mojego syna,ktory lubi malowac( i caly osprzet sobie zakupil za wlasne kieszonkowe). Przyznam szczerze ,ze wole kreski olowkowe lub weglikiem.  W Vedic Art  ujelo mnie jednak to,by malowac bez zastanawiania sie nad kolejnym ruchem reki i mazaniem kresek,a wiec..niech to..
malujmy zamykajac oczy..


1-a moja proba malowania sercem nazwana ''amazing world''.
..



18.09.2012

.a na koniec  jak zwykle  ulubione refleksje,ktore  nie wiadomo kiedy i skad ,tak poprostu   sie  pojawiaja:''Znow tyle dni przeminelo,nieodzownie pozostaly ukochanym tchnieniem wiatru,znow wrzesien,nadzwyczajne mysli zmieniaja kolory,ukryte pod        zwyczajnoscia  chwil, chcialoby sie powiedziec; Tak! Tak!  bo serce wyrywa sie oszalale,mimo wszystko,lecz jakze tak? jakze tak mozna ?.. a dlaczego nie,pytasz..alez skolotalo sie serce,alez zagotowala krew,alez nabrzmialy i bardziej czerwone usta sie staly... coz wiec powiesz na to?...obsyp ja liscmi zyjacymi jeszcze,chwyc za dlon,tancz,pragnij , bierz...'' Josno.

niedziela, 9 września 2012

Nie wolno!!!


''  Hier begint de reis, half geworteld in de aarde, half zwevend in de eindeloze lucht.
Hoe zou het zijn om de berg te zijn?''             Leza Lowitz





Nie wolno mi: narzekac,opuszczac czola ze zmeczenia i znuzenia,bladzic wsrod skolotanych mysli, patrzyc obojetnym wzrokiem, machac na wszystko reka, nie jesc, nie spac, udawac   ze nie slysze tego czy owego, przytakiwac ze jest oki, lezec ,lezec bez sil na jakiekolwiek czynnosci,chocby umycie zebow,pic drugiego browara z rzedu bez okazji ..nie wolno mi ! nie wolno! a jednak,kto zabroni? kto zapyta: hej mala co jest? wstawaj! bierz sie za obiad,idz na ciuchowe lowy! Wiec wstaje,umawiam sie z kolezanka,szalejemy na zakupach..Dawno sie tak nie ubawilam.. Pomalowalam wlosy,paznokcie,kupilam pare fajnych nowosci..i rozgladam sie, i wypatruje: Czego? wlasciwie  czego tak wypatruje? Czyzby dopadl mnie sens istnienia?
 Choc naokolo miliony ludzkich spraw,ile ludzi,tyle pomyslow,tyle charakterow i zdan...



http://youtu.be/MNas1pB94dY


piątek, 7 września 2012

milosc...

Zastanawiam sie jak to jest z ta miloscia? Dlaczego jest taka trudna? Dlaczego czasem zbyt latwa?
Dlaczego tyle nieodkrytych uczuc odslania? Co zrobic ,gdy niemozliwa? Co uczynic,gdy nieobecna jest,a oslania wszystko co czynimy,mowimy i robimy? Milosc... cholerna latawica..cholerna malpa..ktora skacze z serca na serce i rozrywa piersi.,.a my? coz my mozemy uczynic..ludzie,ludzie,ktorzy obawiaja sie dzialan,gestow,slow,ktorzy cofaja dlon w gescie przeproszenia,ktorzy odwracaja wzrok choc szklistym sie staje..Ewentualnie mozemy przyznac,ze milosc doslownie mozna o kant tylka rozbic,ze coz to jest milosc? czy cos wogole takiego istnieje?     Zatem mowie zupelnie spokojnie; tak,milosc istnieje.. i jest wszedzie.

środa, 5 września 2012


Jakos po polnocy,jakos przed pierwsza juz,w nocy.. ziewam  bezustannie,oczy zmeczone wypatrywaniem ledwo co odrozniaja ksztalty  dalej niz jakies metr od siebie..i znow ziewam..nie moge spac nic a nic,ani troche..a rano do pracy..
Odbylismy dzis 4 godzinny maraton walking,na dotlenienie,na pozwiedzanie okolic, na zachwyt nad kwitnacymi kwiatami  (jeszcze),latajacymi mewami,plynaca rzeczka i stojaca biernie woda w przepieknych parkowych stawach.. znow ziewam
poza tym..



''no offense
my ze soba czerpiemy przyjaznie
otuleni mga namietnosci
otuleni dotykiem ust
zapomnianym/zapominamy

na wszelkie namietnosci skladamy swe dlonie
swe czola chylimy
w gescie zapomnienia
w niestrudzonym dazeniu do swiata

gdyby dni byly rozkosza
i rozkosza zycie by pozostalo
gdyby nic nam nie brakowalo
nie wiedzielibysmy czym jest malo

a teraz po wszelakich wnioskach
teraz siebie szukamy
ja pozostaje soba w milczeniu
w tworzeniu radosci na tyle
na ile zdolam uniesc czolo

zapomniec nie zdolam lirycznych strun
i w nich nie moge pozostac obojetna
za zbyt szalony skwar ktory spieka usta
za lyk powietrza w plucach
ani przez moment          no offense  '' Josno.








''w  pamieci

herbaciane liscie popoludniowym zarem slonca
na zwyczajnym podmurze ususzone...

zawiniete nici nietrwale juz w dniach ognistych
plomieniami pokruszone..

i pergaminy zbrazowiale niczym nieopisane
 pozostaly nie poznane..

dmuchnal zapomniany wiatr tam gdzie zaczynamy
tam gdzie sie trudzimy
rozplynely sie liscie nici i niezapisane pergaminy..''   Josno.