piątek, 7 września 2012

milosc...

Zastanawiam sie jak to jest z ta miloscia? Dlaczego jest taka trudna? Dlaczego czasem zbyt latwa?
Dlaczego tyle nieodkrytych uczuc odslania? Co zrobic ,gdy niemozliwa? Co uczynic,gdy nieobecna jest,a oslania wszystko co czynimy,mowimy i robimy? Milosc... cholerna latawica..cholerna malpa..ktora skacze z serca na serce i rozrywa piersi.,.a my? coz my mozemy uczynic..ludzie,ludzie,ktorzy obawiaja sie dzialan,gestow,slow,ktorzy cofaja dlon w gescie przeproszenia,ktorzy odwracaja wzrok choc szklistym sie staje..Ewentualnie mozemy przyznac,ze milosc doslownie mozna o kant tylka rozbic,ze coz to jest milosc? czy cos wogole takiego istnieje?     Zatem mowie zupelnie spokojnie; tak,milosc istnieje.. i jest wszedzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz