czwartek, 8 listopada 2012

Modlitwa sprawila wiecej,niz ten swiat sobie wymarzyl.A.L.Tennyson

Na poczatku bylo Slowo,
a Slowo bylo z Bogiem.
I Slowo bylo Bogiem.
Czy moge,jedno slowo?


Moja gora.
Wyobrazcie sobie oto mnie,skoro swit zrywam sie jak perszing z lozka,zakladam dresy,wlosy zwiazuje w konski ogon (raczej juz mysi po ostatniej wizycie u fryzjera),i pedze,by wdrapac sie na najwieksza gore w okolicy.. Pedze tak dlatego,bo chce zdazyc przed sloncem.. Siedze wiec juz na gorze,wybralam ta posrodku ,wydawala mi sie najbezpieczniesza,gdy sie na nia wdrapywalam.. Naokolo mniejsze lub wieksze skaliki, mniej ostre lub bardziej ostre,z wiekszymi wyzlobieniami i te najzupelniej gladkie..Spasc tutaj oznaczaloby niemale poturbowanie napewno lub, badz co badz utrate life. Siadam sobie,nogi zwisaja mi luzno w dol,dynadam sobie nimi z wrazeniem,ze zaraz buty spadna mi w nieznana przestrzen. Sciagam zatem te buty.
Dlonie podpieram o twarde i chlodne bruzdy. Wciagam powietrze do pluc ,jest takie orzezwiajace o tej wczesnej porze..Slonce juz pojawia sie wysoko na niebie. Na przestrzeni 180 stopni rozposciera sie malowniczo cudowny widok,zielone fale drzew, roznorodne budynki zamieszkale przez  ludzi.. A ponad nimi  siedze ja..Usmiecham sie z tego faktu raz,drugi,potem jeszcze raz..Spogladam wyzej. Slonce juz nad glowa,chmura jakby na wyciagniecie reki,fakt ze zludzenie... Wdycham wiec powietrze,a wraz z nim cisze switu dnia..Mimochodem,mimo usmiechu zycia,..Teraz w koncu,ty i ja,moge powiedziec wszystko,moge wykrzyczec co mi sie chce...a chce mi sie wyc!
Wyyyyyyyyyyyyyyyyyc,Wyyyyyyyyyyyyyyc,Wyyccccccccccc..!  wyje zatem nie do ksiezyca,do ciebie,..chce by to wycie we mnie ulecialo gdzies,rozwalilo mi pluca! Dlaczego wyc?Byc moze z zalem do swiata,do ludzi,do siebie..  Nie wiem..wyc tak poprostu.. wyje wiec...Wyyyyjjjjjeeee!!! Wwwyyyjjjee dluugo!dluuggooooo..
  Teraz moge sie usmiechnac..Lzy wysuszone przez slonce,uspokojone spogladaja w cudownie malownicza przestrzen...Powietrze orzezwiajace zapowiada znaczacy dzien w moim zyciu,jedyny taki dzien..juz drugi taki sie nie powtorzy.. Wracam zatem spokonie..Zupelnie swiadoma ..


niedziela, 4 listopada 2012

Ide,dzis ide przed siebie..


Gdzie idziesz?  pytam .. lecz nie uzyskuje odpowiedzi.
gdzie idziesz? powtarzam,lecz slowa odbijaja sie jak echo wsrod uspionych juz konarow drzew i szelestu jeszcze jesiennych lisci...
Ide..  slysze..lecz nic poza tym..
Ide..dzis ide...przed siebie.  i spogladam na wszystkie stony swiata i odbijajacego sie z nich swiatla..






nad glowa niebo pod stopami ziemia
mocne slady zbyt mile do  zniesienia


w dolinie rozkoszy  w bezkresach pozbawionych granic
otulonych miedzy jednym pocalunkiem a drugim
uspionym zbudzonym rozbudzonym
miedzy roztrzesieniem a spelnieniem
miedzy niebem a ziemia doslownie..
docieramy..wsrod rozkojarzonych iskier
do spojrzenia w sedno  namietnosci ...
nie pozbawia nas zludzen ze minie
ze uleci w powietrze zapomniana
gdy w oddechu potrzeby sie zgubi
gdy struny podrazni do wytrzymalosci
niech wiec nie mija niech zlozy swe sluby
ukoronuje zwyciestwem milosci...

nad glowa niebo pod stopami ziemia
i milosc.. jakze niewiele nam trzeba


                                                                                         




                                                                                                      Josno.









piątek, 2 listopada 2012

''Wszystko znowu zamarza-a miedzy sosnami wiatr szepcze modlitwe.''Riel.

''Listopad po cichu wkrada sie znowu niespodziewanie,zaskakujac nasze zmysly. Nagle,jak zauwazyl angielski poeta Thomas Hood,dwa wieki temu '' nie ma cienia ani swiatla slonecznego,ani motyli,pszczol i owocow,ani lisci,kwiatow i ptakow'', Na zewnatrz srebrnoszare swiatlo podkresla skromny krajobraz. Za zamknietymi drzwiami zolte plomienie ognia oswietlaja Rzeczywistosc..''


''TROSKA O DUSZE- wyobrazmy sobie dbanie o dusze jako dawkowanie poezji kazdego dnia.''
                                    Thomas Moore


''Dusza. Stworzona szostego dnia. Po cherubinach i serafinach. Po ustaleniu zwierzchnictwa,zasad, wladzy,sily,archaniolow i aniolow. Kiedy swiatlo zostalo wywolane z bezkresow ciemnosci. Kiedy ranek i wieczor zostaly rozdzielone. Po przestrzeni i czasie. Po powietrzu,ogniu,wodzie i ziemi. Po tym ,jak slonce,ksiezyc i gwiazdy zostaly zawieszone na niebieskim firmamencie. Po tym ,jak wszechswiat zaczal wirowac. Gdy moc jego zaczela dzialac i Energia zaczela sie ladowac. Po tym ,jak muzyka sfer rozpoczela swoj niebiaski koncert. Po tym,jak zwierz wybiegl na pola i ptaki wzniosly sie w powietrze.  Po tym, jak zakwitl ogrod. ..I dopiero,gdy wszystko zostalo przygotowane...dopiero wtedy nastapil moment stworzenia Niesmiertelnej Duszy. Dusza zostal wyslana w swiat Boskim Oddechem,podczas gdy duch smial sie i plakal. Dusza narodzila sie w radosci i bolu. Tchnieta w garsc ziemi. Boskosc miala zyc i poruszac sie w istocie ulepionej z gliny. I tak to wyglada. Sprobuj zrozumiec. To co kobiety i mezczyzni probowali okreslic przez wszystkie wieki. Ale nawet rozum,intelekt,wyobraznia,pasja,  poezja,modlitwa,sztuka,seks,piesn i saksofon nie sa w stanie rozwiklac i w pelni odkryc mistycznej natury duszy. Sprobujmy to zrozumiec same...
..Dzisiaj spytaj sie ..co sprawiloby ci przyjemnosc. Pytaj czesto: czego potrzebuje w danej chwili?. Co przyniesie ci spokoj,zadowolenie i szczescie? Moze trzeba zwolnic tempo,pojsc na spacer,przytulic dziecko,poglaskac kota. Przejrzec magazyn. Zadzwonic do siostry. Wyslac zabawna kartke do przyjaciolki. Zdrzemnac sie. Zamowic chinskie jedzenie. Obejrzec ulubiony film. Dobrze sie wyplakac. Polozyc sie wczesniej spac. Marzyc, Fantazjowac, Modlic sie.Co by to bylo,ona ci powie. Pytaj...''

Fragment mojego przewodnika zyciowego:''Twoje wewnetrzne bogactwo.''S.B.Breathnach