Gdzie idziesz? pytam .. lecz nie uzyskuje odpowiedzi.
gdzie idziesz? powtarzam,lecz slowa odbijaja sie jak echo wsrod uspionych juz konarow drzew i szelestu jeszcze jesiennych lisci...
Ide.. slysze..lecz nic poza tym..
Ide..dzis ide...przed siebie. i spogladam na wszystkie stony swiata i odbijajacego sie z nich swiatla..
nad glowa niebo pod stopami ziemia
mocne slady zbyt mile do zniesienia
w dolinie rozkoszy w bezkresach pozbawionych granic
otulonych miedzy jednym pocalunkiem a drugim
uspionym zbudzonym rozbudzonym
miedzy roztrzesieniem a spelnieniem
miedzy niebem a ziemia doslownie..
docieramy..wsrod rozkojarzonych iskier
do spojrzenia w sedno namietnosci ...
nie pozbawia nas zludzen ze minie
ze uleci w powietrze zapomniana
gdy w oddechu potrzeby sie zgubi
gdy struny podrazni do wytrzymalosci
niech wiec nie mija niech zlozy swe sluby
ukoronuje zwyciestwem milosci...
nad glowa niebo pod stopami ziemia
i milosc.. jakze niewiele nam trzeba
Josno.
Bardzo piękne...Idziesz przed siebie w wir namiętności? Piękne widoki..i ten stawik..
OdpowiedzUsuńw wiry namietnosci...tak cos w tym jest.
OdpowiedzUsuń