O swiecie
o swiecie nad nieba wznosze ramiona
nad spiewy usta wydymam
i z toba szybuje nad poziomy wzniesiona
o swiecie o swiecie
jakzem z milosci oniesmielona!
nie blagaj wiec o litosc gdyz na zawsze
odeszla w zapomnienie
nie w kolana sie klaniaj
gdyz milosci nie zmienie
o swiecie wznos serca moje
i uczuc jego wzloty
nad poziomy widzenia do nich i w nich
nad trawy zielone i brunatne
skrzydla wielbie stracone
nie milknij w naturze kobiety
bron wiec bo oszukac nie da sie przeznaczenia
tam gdzie swit i stop klade slady
i wielbie twoje utesknione barwy
tam pozostane aniolem
upadlym czy wznioslym
aniol pozostanie aniolem
o swiecie moj
ty nad ostatki sil wskrzeszasz nadzieje
ty ja wysysasz i tlumisz by targac
mym cialem w falach lubieznych
ty nakazujesz by czerpac zbyt malo
by zbyt wielce sie zdalo na wszystko i nic
zbyt waskie skrzydla zbyt tezne cialo
o swiecie o swiecie o swiecie moj
malo cie wciaz malo!
Josno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz