Spiew ANiola!
w slad moj maly zabiore skre nadzieji i watru szepty poty
poty w milosci rzewnej nie ustane
mnie po wszelkich drogach dnia i kropli w smak nieutannego deszczu
mnie nie minie i w dal za skra podaze
nuc wiec idylle
nuc wiec te nuty
bo nie ustane nie ustane poty...
nie dotchne nieba i w tang anielski rusze
dla chwil bez chwil juz polubiona dusze
i twarz ma lzy ususzy ponoc wielkiej mocy
nie stapne ziemi w blasku ciemnej nocy
kochaj wiec mnie
kochaj tetno zycia
zbyt bolesne hebrydowskie szlaki..
zabierz mnie w bezchmurne kawalki nieba
wiecej nie trzeba
wiecej zbyt odlegle pola widzen
pod twoimi skrzydlami
tych uniesien ktore drzemia
tylez wyznac zdolam ilez darowales mi
aniele jasnej nocy
w tang w tang choc po wskros ktory mnie dotyka
jedna dlonia jakze juz pobladla
z licem tulac sie w ramionach
i krok z krokiem stapa choc bez dotyku ziemi
do tworzenia wola wola od milczenia
w okrag nut nadzieja zapatrzone
w nich wzejdzie swit a spojrzenie niech plonie
niech plonie nad zielenia ziem
tak zaczne nasz milosci dzien
ukochanej liryki spiewem przepelniony
niech nie broni do cielesnej milosc stworzony
w erotyzmie znaczyc istnienie
pod skrzydla pod ich anielskie widzenie
juz nie bedzie nic i
wszystko ujrzymy
nic poza nimi niz dryfowanie po oceanie
owej milosci nic juz nie wazne
tak sie stanie w tobie ma dlon czule ulozy
swe racje i pozostanie
w niej juz na zawsze
a gdy anieli kiedys przypomna o niej
gdziez ona gdziez w swych idyllach
ujrzala plomienie
gdzie zar jej plonie gdziez w dloniach dlonie
nie milcz juz jak dawniej niech pozostanie
na swych lakach wsrod motyli bo
nic nie wroci tesknot i jej plonnych oczu
teraz biega z elfami o poranej rosie
i zbiera krople tanczace na kwiatach
dla marzen ktore po stokroc silniejsze
niz codzienne kroki stawiane na drodze
o nich sni wciaz i teskni jesienia
anieli anieli nie ustane poty
poty tam w zrodlach wciaz obmywane stopy
i kamienie i ptakow spiew budzi do zycia
a po stokroc kocha si z ta ziemia
najsilniej dla nieba unosi spojrzenia
tam gdzie wszystkie
kolory w teczach sie mienia
a usmiech pozostaje i milosci nie zmienia
w slad moj maly zabiore skre nadzieji i watru szepty poty
poty w milosci rzewnej nie ustane
mnie po wszelkich drogach dnia i kropli w smak nieutannego deszczu
mnie nie minie i w dal za skra podaze
nuc wiec idylle
nuc wiec te nuty
bo nie ustane nie ustane poty...
nie dotchne nieba i w tang anielski rusze
dla chwil bez chwil juz polubiona dusze
i twarz ma lzy ususzy ponoc wielkiej mocy
nie stapne ziemi w blasku ciemnej nocy
kochaj wiec mnie
kochaj tetno zycia
zbyt bolesne hebrydowskie szlaki..
zabierz mnie w bezchmurne kawalki nieba
wiecej nie trzeba
wiecej zbyt odlegle pola widzen
pod twoimi skrzydlami
tych uniesien ktore drzemia
tylez wyznac zdolam ilez darowales mi
aniele jasnej nocy
w tang w tang choc po wskros ktory mnie dotyka
jedna dlonia jakze juz pobladla
z licem tulac sie w ramionach
i krok z krokiem stapa choc bez dotyku ziemi
do tworzenia wola wola od milczenia
w okrag nut nadzieja zapatrzone
w nich wzejdzie swit a spojrzenie niech plonie
niech plonie nad zielenia ziem
tak zaczne nasz milosci dzien
ukochanej liryki spiewem przepelniony
niech nie broni do cielesnej milosc stworzony
w erotyzmie znaczyc istnienie
pod skrzydla pod ich anielskie widzenie
juz nie bedzie nic i
wszystko ujrzymy
nic poza nimi niz dryfowanie po oceanie
owej milosci nic juz nie wazne
tak sie stanie w tobie ma dlon czule ulozy
swe racje i pozostanie
w niej juz na zawsze
a gdy anieli kiedys przypomna o niej
gdziez ona gdziez w swych idyllach
ujrzala plomienie
gdzie zar jej plonie gdziez w dloniach dlonie
nie milcz juz jak dawniej niech pozostanie
na swych lakach wsrod motyli bo
nic nie wroci tesknot i jej plonnych oczu
teraz biega z elfami o poranej rosie
i zbiera krople tanczace na kwiatach
dla marzen ktore po stokroc silniejsze
niz codzienne kroki stawiane na drodze
o nich sni wciaz i teskni jesienia
anieli anieli nie ustane poty
poty tam w zrodlach wciaz obmywane stopy
i kamienie i ptakow spiew budzi do zycia
a po stokroc kocha si z ta ziemia
najsilniej dla nieba unosi spojrzenia
tam gdzie wszystkie
kolory w teczach sie mienia
a usmiech pozostaje i milosci nie zmienia
Josno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz