sobota, 17 grudnia 2011

Swieta a co za tym idzie wielkie zamieszania.

Zblizaja sie Swieta,a moj zapal przypomina ..,no coz wlasciwei nic nie przypomina..bo wcale go nie ma..nie pali mi sie do niczego,do prezentow,do pracy,do nauki,do obmyslania menu dla ogolnie zaleznych od siebie czlonkow rodziny..nie pali mi sie do krecenia wlosow,do  wymuszania na sobie cwiczen,bo tak bardzo utrzymuje wizje siebie''wysportowanej''  i szczuplej 30 latki z dwojka dzieci,no tak,30 juz nie dlugo.. Moze dlatego jakos nie pali mi sie  do zakonczenia tegoz roku,ktory tak napraawde byl bardzo udany,zreszta kiedy nastaje ten czas, co roku mam wrazenie ,ze kazdy rok jest tworczy i wprowadza w zycie wiele wspanialego.. Teraz,chyba czas mi uplywa,w dodatku i slubnemu rowniez.. co widac po coraz czestszym niezadowoleniu ,kiedy to zmeczony, zdaje sie byc  nieco rozdrazniony...Przymykamy oczy...czy tak mialo byc,tak wygladac wszystko.. tak napewno tak,a przynajmniej najzupelniej podobnie...W dodatku ciagle mam wrazenie,ze nie daje z siebie wszystkiego,ze coraz bardziej powinnam sie wysilic,zrobic cos znaczacego i jeszcze,cos ..bo przeciez czas plynie,czas mlodosci.. No wlasnie,w aspekcje rozmyslan,spalam sie na starcie,chociaz dawniej mi sie to nie zdarzalo,bylam zawzieta i uparta,zazwyczaj wszystkiego czego sie podejmowalam zawziecie doprowadzalam do konca...Swieta,no wlasnie,byc moze wlasnie dlatego magia tego czasu gdzies mi umknela...
Z wielkiego zamieszania i obrazu co rocznego ''wymordowania '' w kuchni,by wszyscy byli zadowoleni,na koncu  odstrojenia sie i spojrzenia w lustro,ze przeciez mialam pomalowac wlosy,a co za tym idzie paznokcie, wklepywac co wieczor krem przeciwzmarszczkowy...
W tym roku postanowilam zrobic wszystko na odwrot,wszystko na opak,oczywiscie zaserwuje ulubiona rybe po japonsku oraz po grecku,Wigilia jest wigilja,. Jedno jest pewne potrzebuje troche dystansu. Tak to odpowiednie slowo. Dystansu,komforu,rozpieszczania,radosci,radosci,radosci...
Tak napradwe wszystko mam zaplanowane,wiem,w ktora strone mamy spogladac,wiem jak maja wygladac relacje w rodzinie,potrafie''wyczarowac cos z niczego','potrafie zrobic wiele rzeczy, doradzic komus jesli tej rady potrzebuje,wskazac co jest nie tak,jak mogloby byc. W tym roku spelnilo sie pare fajnych i znaczacych punktow,ktore byly wyraznymi celami. Dalsze czekaja na realizacje...
Wszystko mam zaplanowane,mniej lub bardziej,wszystko oprocz swojej wlasnej kariery pracy .
Nie spie dzis od 4 rano,a ze w koncu dorobilam sie wlasnej sypialni,moge zupelnie wlaczyc na luz,poza tym i maluchy nie sa juz zupelnie maluchami. Czytam dzis do 11,dopoki zoladek nie przewraca mi sie do gory nogami. Ostatnio strasznie mi doskwiera,zaczyna mnie skrecac,gdy mysle o sprawach wspomnianych powyzej. To tak na chandre...kawa,jakis zapomniany serial odnaleziny w necie,bo przeciez nic a nic nie mozemy zlapac sygnalu naszej polskiej tv tu na 7 pietrze. Potem telefon do mamy.. i do tesciowej...Jak fajnie ,ze mlody gra na gitarze za sciana ,chociaz to poprawia mi humor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz