piątek, 26 sierpnia 2011

Sprawa wielkiej wagi!

                     
     

Czesto ogladam poranny program :''Pyt..'',moze dlatego,iz podejmuja w nim ciekawe tematy. Tak,dla relaksu wlasnego umyslu,kiedy to nie trzeba analizowac wlasnych akurat nabrzmialych spraw,a moze tylko i dlatego,by skupic sie na przyziemnych sprawach,choc tak naprawde kiedy to wchlaniamy wiadomosci,reportaze,ciekawe wywiady,czy chocby interesujace blogi,wpisy,komentarze w necie...,wiele  z tych spraw tak naprawde nas nie dotyczy.. Wchlaniamy to wszystko z zapalem,wielokrotnie slowa te  i mysli nam sie udzielaja, czesto wprowadzamy je we wlasne otoczenie. Co i kiedy komu pasuje. Czasem zachowujemy wszelkie przemyslenia dla siebie.. a na codzien...
Fakt ,iz moja corka weszla chyba w okres buntowniczego dojrzewania,wprowadza mnie  w oslupienie...
Jakby od zaleznosci tego czasu, matki z corka, zalezalo wszelkie obcowanie,nie wygladaloby to dosc optymistycznie. Buntownicze minki wlasnej czastki zycia,smielej mozna powiedziec: odzwierciedlenia naszych dawnych mlodzienczych zachowan,nasladowanie matki w chwili obecnej,coz wszystko to sprawia,iz czas jakby przyspieszyl o mile.  Milczec? Udawac,ze niby nic? Ale wtedy jestesmy oskarzeni o brak zrozumienia,o obojetnosc na uczucia ,o fakt ,iz wcale nam nie zalezy...Lub chocby to,iz kolezanki  jezdza na zagraniczne wycieczki co roku... i pieski maja i papugi... Sytuacji tej poprostu nie da sie przemilczec,na nic tlumaczenia...  Efekt prosty,na starcie dnia jednym spojrzeniem oznajmia: nie wchodzic do mojego pokoju! Chce miec troche spokoju! I kiedy przychodzi ze szkoly,nie musi nic mowic,a na pytanie,ktore wydaje mi sie najbardziej niewinne..: Jak tam?
-O nic mnie dzis mamo nie pytaj!    Slysze.
 Dobrze,mysle sobie,jak chcesz to pomilczymy... Zaczynamy wiec nigdy nie konczaca sie konwersacje z najmlodszym piecioletnim czlonkiem rodziny.. Dobrze ,ze choc on nas toleruje,przynajmniej  do czasu dorastania.....
Idac dalej slubny dwa razy w tygodniu z zapalem wpatruje sie w wody jeziora..  i zachwyca sie nad kazda wieksza zlowiona ryba.. O przeroznych haczykach,przynetach ,muszkach i wedkach,wcale nie wspomne... Reszta czasu to praca,a jak nie praca to  naprawianie aut.. Czasem mysle,iz gdybym zniknela na rok,swoj zapal poswiecilby ukochanej drugiej milosci: samochodom.. Oddycham jednak z ulga,gdyz rozdzial stukania, smarowania i odkrecania od rana do poznej nocy ,mamy za soba...
W niedziele jedziemy na prawdziwy mecz!  Z duma oznajmia najmlodszy domownik. 5 lat temu nieustannie wmawiano nam,iz urodzi sie przesliczna dziewczynka..Urodzil sie przesliczny chlopczyk,.. Otoz po pieciu latach jestesmy ciagle zmuszani do ogladania rozgrywek pilki noznej wszystkich druzyn swiata...Nie mam pojecia skad ta pasja sie wziela,zwlaszcza,ze my ani w zab z ta pilka nigdy nie obcowalismy.. Zarliwy fan  wymogl wlasciwie na nas,iz obiecalismy wyjazd na prawdziwy stadion.. Tak oto wyprawa w niedziele. Nawet sie ciesze,gdyz strasznie udziela mi sie atmosfera na trybunach...




W tym wszystkim ja:toleruje,akceptuje,jestem za,przed i przy....




 Pozdrawiam wszystkich odwiedzajacych moj profil..
 Strasznie przepraszam,ale moja klawiatura nie posiada a,si,ci,co  bardzo utrudnia  pisanie i czytanie...




http://youtu.be/b991oJL5DU4

1 komentarz:

  1. Czytam Cię dziś, a jakbym słyszała koleżankę sprzed kilku godzin: jej córa już w kwiecie buntowniczego wieku, syn zaś kapkę tylko starszy od Twojego. Z tym, że ona by chyba nie przemilczała, a na prośbę o milczenie uniosłaby się złością. Chyba jednak zgoda na milczenie lepsza, bo kiedyś minie "milczące dzisiaj" - ono łatwiej mija niż złość na złość.

    OdpowiedzUsuń