Dobijam do ostatniego dnia leniuchowania dzisiaj,do takiego komfortu,gdzie nie robi sie nic,a jednak wiele z wlasnej przyjemnosci..a wiec lezy sie na plazy bez patrzenia w zegarek,zwlaszcza,ze pogoda przez dwa tygodnie byla sloneczna i goraca,podrózuje po nieznanych lub na tyle nieznanych jeszcze miastach i uliczkach,by jeszcze raz z przyjemnoscia spacerowac,bez wymierzania czasu,bez pospiechu. Siadamy wiec w przytulnej pobliskiej cafe i wypijamy pyszna kawe w bialej filizance,do tego zajadamy lody.Wieczorami pali sie grill,a my leniwie moczymy nogi w basenie.Upal 27 stopni pozwala na beztroskie leniuchowanie z drinkiem i z ksiazka. Nagle bez wyliczania minut mozna jechac nad jezioro i pograc w pilke,robic wycieczki rowerowe.Przez ten czas nie planujemy,nie spogladamy w kalendarz. Wszystkie sprawy przyszle lub te jeszcze gdzies tam odlozone zostaly zapomniane na chwile,pozwalajac nam na relaks,na doladowanie energi,na zregenerowanie sil.
Koniec urlopu,ale czy koniec leniuchowania? o nie ,nie ,nie,lato jest po to, by leniuchowac,bawic sie,smiac,tanczyc,spiewac,a kiedy pójdziemy juz do pracy,niech nasza energia trzyma sie chocby do nastepnego urlopu.A w pracy tyle sie dzieje, ile ludzi tyle spraw i historii. Slucham wiec,bo mam dar do pocieszania ludzi,dar do doradzania czego bardzo nie lubie.Bo jak tu doradzac skoro samemu sie nie wie,a jednak pytaja mnie co myslisz,co bys zrobila. W tajemnicy przekazane mi historie zaczynaja wiec ciazyc mi okropnie,intrygi,gadania jeden na drugiego,nieufnosc lub zwyczajna zazdrosc... Wszystko pózniej przetrawiam,za duzo wiec mysli w glowie,nie swoich mysli. Dlatego,gdy tu pisze lubie pisac o niczym,zwyczajnie,o leniuchowaniu,spokoju,radosci,bez narzekan,marudzen,pretensji i historii rodem wyciagnietych z kina..a szkoda,ze mój zapal konczy sie na lekkiej dyskusji z zainteresowanym,bo opowiesci byloby, bylo..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz