Jako,ze wlasnie o takiej zimie przez chwile sie rozmarzylam, by pobiegac w kozakach na trzeszczacym puchu,ulepic beztrosko balwana lub patrzyc jak platki spadaja na wlosy,na tym najdelikatniej mozna powiedziec sie skonczylo.
Kiedy jestesmy przy bialym kolorze,no coz,pomyslalam ,ze pomaluje stare,wiklinowe krzeslo,ktore zawsze bylo przestawiane z kata w kat. Ale na krzesle sie nie skonczylo,zabralam sie za skrzyneczke do kluczy, lusterko,stary zegar,ktory mial wyladowac na smietniku,bo niestety nie dzialal,ramke na zdjecie i odmalowalam zzolkniety juz wazonik.
Z racji tego,ze, robilam to pierwszy raz, dosc dlugo to trwalo.
Oto wiklinowe,stare krzeslo,ktore zawsze gdzies zawadzalo,a ktore bardzo lubie.
Teraz krzeslo ma swoje honorowe miejsce:
Lusterko skomponowalam z zegarem i o dziwo zegar zaczal dzialac!
Do odnowienia uzylam:papier scierny wodny do zmatowienia,biala farbe,szablon i zloty spray.
Ze skrzyneczka bylo wiecej zachodu,ale oplacalo sie! Klucze juz nie beda sie gubily.
Wzory malowalam pedzelkiem,zielona farba akrylowa.
Ramki odmalowalam i zyskaly nowy wyglad.
Wazonik nareszcie wyglada jak nowy ,a wystarczylo go odmalowac.
Mam nadzieje,ze sie podobalo. Pozdrawiam wszystkich i zachecam do spojrzenia na stare przedmioty w innym swietle.